Szukaj na tym blogu
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jesień. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jesień. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 14 października 2012
Falafel- przysmak arabski po naszemu
Falafel to smażone kulki lub kotleciki z przyprawionej ciecierzycy, bądź bobu z sezamem.
Przepis na owe arabskie danie wpadł mi wręce w miniony piątek, bardzo mi się spodobał więc obiecałam sobie, że w weekend go zrobię. Danie to jest po naszemu a to dlatego, że Zuza nie przepada za dużą ilościa przypraw.
Nasz kulki wyszły tak
Do przygotowania falafelków potrzebujemy:
300g ciecierzycy
1,5 dużej cebuli
1 małą puszkę kukurydzy
sól, pieprz, czosnek suszony, papryka czerwona - do smaku
3 łyżki mąki kukurydzianej i ryżowej
olej do smażenia
kasza kukurydziana do obtoczania
Ciecierzycę trzeba namoczyć na całą noc w zimnej wodzie ( u mnie zahaczyło jeszcze o cały dzień). Następnie ciecierzycę odsączyć na sicie, potem zblenderować razem z cebulą i kukurydzą ( na średnio kładką masę), dodać przyprawy i mąki. Dokładanie wymieszać. Formować kuleczki i obtaczać je w kaszy kukurydzianej, po czym kłaść na głęboki olej. Smażyć do zrumienienia. Małe kulki max 4 minutki, obracając je co jakiś czas.
Polecam na ciepło lub zimno,może to być przystawka do mięsa, surówek. Ja jutro biorę do pracy na drugie śniadanie :)
Nawet nasza okrojona wersja wyszła pyszna i pachniała cudnie.
Smacznego !
Pragnę dodac przepis do akcji Co jemy w pracy ? ( wegeteriańskiego)
niedziela, 30 września 2012
Mufiny z kaszy jaglanej na słono
Łapie się na tym, że przychodzi mi ostatnio do głowy ciągle ta sama refleksja, mianowicie, że czas płynie nieubłagalnie szybko. W minionym, ostatnim tygodniu września, mam wrażenie, że przyspieszył jeszcze bardziej. Pewnie to z racji tego, że do naszego domu wrócił rytm jesienno-zimowy, związny z większą liczbą obowiązków, zajęć ( Zuzanki balet, mój aerobic, dodatkowo zumba + kijki, w których się zakochałam).
Przypomniało mi się, że dokładnie miesiąc temu szykowałam nas do wyjazdu w Pieniny i piekłam takie oto mufiny z kaszy jaglanej. Ah kiedy to było, żeby tak można było cofnąć czas ...
1 cebulka
1/2 szklanki kaszy jaglanej
3 parówki z szynki ( sokołów- nie uczulają mojej Zuzy, więc od czasu do czasu polecam)
1 łyżeczka zamiennika jajka + 1/2 szklanki wody
Przypomniało mi się, że dokładnie miesiąc temu szykowałam nas do wyjazdu w Pieniny i piekłam takie oto mufiny z kaszy jaglanej. Ah kiedy to było, żeby tak można było cofnąć czas ...
Oto przepis:
2 małe papryczki czerwone
1 korzeń pietruszki
kawałek pora1 cebulka
1/2 szklanki kaszy jaglanej
3 parówki z szynki ( sokołów- nie uczulają mojej Zuzy, więc od czasu do czasu polecam)
sól
pieprz
3 łyżki oleju rzepakowego1 łyżeczka zamiennika jajka + 1/2 szklanki wody
Kaszę ugotować na sypko ( czyli w 3/4 szklanki osolonej wody, zaczynając od przepłukania jej na sitku pod bieżącą wodą, następnie wrzucić do gotującej się wody i nie mieszać, zostawić na małym ogniu do momentu jak wchłonie się woda).
Warzywa umyć, te które potrzeba obrać. Papryczkę pokroić na małe kawałki razem z cebulką i porem. Pietruszkę zetrzeć. Wszystko wrzucić na patelnię i smażyć kilka minut. Nastepnie na czystej patelni lekko obsmażyć pokrojone paróweczki ( można dać kawałki piersi z kurczaka lub indyka).
W osobnej misce wymieszać zamiennik jajka w 1/2 szklanki wody i dodać do tego warzywa, paróweczki i kaszę. Przyprawić do smaku solą i pieprzem. Masę wyłożyć do papierowych papilotek do mufinek i piec w temperaturze 200 stopni przez maxymalnie 30 minut.
Mufinki są świetne. Z racji tego, że nie ma tam prawdziwego jajka i sera jak w oryginale są bardziej sypkie, ale można z papilotki je zjeśc małą łyżeczką i też smakują bosko. Polecam na ciepło i na zimno.
My raczyliśmy się nimi w czasie długiej 12 godzinnej drogi w góry wraz z herbatą i smakowały wyśmienicie, zwłaszcza Zuzi :)
Wystarczyło nam ich także na jeden górski szlak :)
Na koniec dodam, że wpis dodaję do Skarbów jesieni w kuchni Alergika
wtorek, 27 września 2011
Pożegnanie lata, powitanie jesieni
Niestety lato się skończyło. Na jego pożeganie zrobiłyśmy z Zuzą kisiel cytrynowy z ostatnimi już malinkami. Przepis prosty - zwykły kisiel cytrynowy - biedronkowy + " żywe" maliny. Mniam.
Zawsze kochałam jesień. Mówiąc zawsze mam na myśli czas kiedy nie było Zuzanki. Ah te krótkie dnie, długie romantyczne wieczory, deszczowe spacery ... .
Czy choćby takie oto skarby.
Jednak od kiedy jest Zuzanka zdecydowanie bardziej wolę późną wiosnę i lato. Dlaczego? Dlatego, że wtedy nie chorujemy.Niestey jesień przyszła i aby ją udobruchać upiekłyśmy ciasto z jesiennym "owocem" - marchewką.
Ciasto wyszło cudnie smaczne i słodziutkie.
Oto Przepis:
1 szklanka mąki pszennej pełnoziarnistej
1 szklanka tartych orzechów ( ja starłam 280g orzechów arachidowych solonych)
1/2 szklanki cukru
1 szklanka tartej marchewki
1 łyżeczka cynamonu
2 łyżeczki proszku do pieczenia
6 łyżek oleju
1 łyżeczka octu
1/2 szklanki mleka gryczanego
Suche składnki połączyć, dodać mokre. Piekłam z przebojami bo jak rozgrzałam piekarnik okazało się, że za mocno, więc przykręciłam, w zasadzie wyłączyłam haha. Nareszcie się udało i piekłam 40 minut w 180 stopniach. Fajne wyszło, bo nie wszystkie orzechy się zmieliły, więc w cieście było czuć kawałeczki orzeszków. Ciasto fantastyczne. Polecam. Dodam, że zdjęcie byle jakie i nie oddaje pieknego koloru ciasta, ale robione na szybko, bo smakoszy było wielu :-)
Smacznego!
Zawsze kochałam jesień. Mówiąc zawsze mam na myśli czas kiedy nie było Zuzanki. Ah te krótkie dnie, długie romantyczne wieczory, deszczowe spacery ... .
Czy choćby takie oto skarby.
Jednak od kiedy jest Zuzanka zdecydowanie bardziej wolę późną wiosnę i lato. Dlaczego? Dlatego, że wtedy nie chorujemy.Niestey jesień przyszła i aby ją udobruchać upiekłyśmy ciasto z jesiennym "owocem" - marchewką.
Ciasto wyszło cudnie smaczne i słodziutkie.
Oto Przepis:
1 szklanka mąki pszennej pełnoziarnistej
1 szklanka tartych orzechów ( ja starłam 280g orzechów arachidowych solonych)
1/2 szklanki cukru
1 szklanka tartej marchewki
1 łyżeczka cynamonu
2 łyżeczki proszku do pieczenia
6 łyżek oleju
1 łyżeczka octu
1/2 szklanki mleka gryczanego
Suche składnki połączyć, dodać mokre. Piekłam z przebojami bo jak rozgrzałam piekarnik okazało się, że za mocno, więc przykręciłam, w zasadzie wyłączyłam haha. Nareszcie się udało i piekłam 40 minut w 180 stopniach. Fajne wyszło, bo nie wszystkie orzechy się zmieliły, więc w cieście było czuć kawałeczki orzeszków. Ciasto fantastyczne. Polecam. Dodam, że zdjęcie byle jakie i nie oddaje pieknego koloru ciasta, ale robione na szybko, bo smakoszy było wielu :-)
Smacznego!
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)