Dziś jestem ledwo żywa. Zaraziłam się od Zuzy jakimś paskudztwem i myślałam, że dnia w pracy nie przeżyję. Do tego okres sprawozdawczy, więc było ciężko.
Niemniej jednak po obiedzie naszła mnie, a następnie Zuzę ochota na ciasteczka.
Pomyślałam, podpatrzyłam i upiekłam.
Żeby tego było mało oddałam się fantazji czekoladowej, ale jaka czekolada, skoro Zuza nie toleruje? W piątek zakupiłam w tym oto sklepie kilka gotowych słodkości dla Zuzy. Nie ukrywam skusiły mnie także takie oto cukierki
Paczka jak traf chciał przyszła dziś. Smak i wygląd cukierków wyobrażałam sobie zupełnie inaczej. Okazało się, że poza boską nazwą ( bardzo lubię język czeski i słowacki) smakują i wyglądają jak małe czekoladowe pastylki. Wykorzystałam więc je następująco :-)
Cukierki zrobione są z KAROBU i jak się okazuje jest to fantastyczny zamiennik jeżeli chodzi o czekoladę, w dodatku bardzo bardzo zdrowy. AH! pozostało je tylko schrupać.
Podzielę się oczywiście przepisem
Ciastka:
1 szklanka mąki pszennej
1 szklanka moich śmieci( sezam, siemię lniane, płatki jęczmienne, płatki owsiane, otręby żytnie, pszennie, owsiane)
1/2 szklanki mąki orkiszowej razowej
1 kostka margaryny bezmlecznej
1/2 szklanki cukru pudru
1/3 łyżeczki sody
2 łyżeczki cukru waniliowego ( ja dałam fruktozę z wanilią - czeskiej produkcji)
1 łyżka oleju
1 łyżka mleka ryżowego
Polewa:
łyżka cukierków karobowych
łyżka miodu
Proponuję wymieszać najpierw składniki sypkie, potem dodać mokre. Placki wałkować trzeba dosyć grubo z uwagi na dodatki. Piec przez 15 minut w temperaturze 180 stopni. Cukierki i miód rozpuścić razem w garnuszku na małym ogniu.
Smacznego!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz